Chłopak w mgnieniu oka odwrócił się i patrzył na nią z przerażeniem i złością.
-Rachel-syknął
Nie miałam zielonego pojęcia kim jest dziewczyna imieniem Rachel. Nie wiedziałam skąd Harry ją zna. Nigdy jej nie widziałam. Wiedziałam natomiast jedno: Ona i Harry zdecydowanie nie są przyjaciółmi.
-Kim jest ta ślicznotka?-zapytałam robiąc krok w naszą stronę
-Nie zbliżaj się do niej. Po co w ogóle tu wróciłaś?
Na jej twarz zaczął skradać się uśmiech. Tak wstrętny i chytry uśmiech. Jak tak piękna dziewczyna możne tak bardzo przerażać ludzi? Nawet Harry'ego.
Zaczęłam zastanawiać się, co ona w ogóle tutaj robi? Śledziła nas? Jeśli tak, to dlaczego? Powinnam była się odezwać, czy zostać cicho? Uciec czy zostać? Płakać czy być przerażona?
-Harry-szepnęłam
Postanowiłam nie bać się jej. Jeśli nie ma kolejnego noża i jest sama, to nic mi nie będzie, prawda?
-A jednak umie gadać-zaśmiała się brązowowłosa
-Niespodzianka-powiedziałam ostro
Pewnie jest ode mnie starsza, ale to nie znaczy, że może tak do mnie mówić. Nie wiem kim jest, ale wiem kim jestem ja.
-Rough o niej wie?
Kolejna osoba, o której istnieniu nie wiedziałam. Będę musiała zrobić sobie listę pytań, na które nie znam odpowiedzi. Pierwszym będzie: Kim jest Rough?.
Harry milczał a ja wiedziałam, że Rachel wzięła to za 'nie'. Chcę stąd zniknąć. Wyjechać z dala od tej dziewczyny, od Hunter'a, od Ashton'a, od...od Harry'ego. Czemu gdy go nie znałam wszystko było ok? Ja, Dakota i Ashton tworzyliśmy świetną paczkę. Ja lubiłam swoją pracę i nie bałam się jej. Teraz każdy element mojego życia się zmienił.
-Savannah-poczułam jego ciepły oddech na moim uchu-jak ścisnę twoją rękę-uciekaj.
Nie zdążyłam zapytać o co chodzi kiedy Harry złapał moją dłoń i ścisnął ją, wydawałoby się, że najczulej jak tylko potrafi. Czemu mam uciekać? Jest tu ktoś jeszcze? Co może zrobić mi znajoma Harry'ego? Właściwie to chyba nie chciałam znać odpowiedzi. Będę posłuszna, chociaż tym razem.
-Rough się zdziwi jak mu o wszystkim powiem. Jeszcze nie otrząsnąłeś się po Jena'nie, czemu chcesz przechodzić przez stratę kogoś po raz kolejny?
-Nie powiesz mu.
-Bo co?
-Bo wypruje z ciebie wszystko to co masz w środku a twoje jebane serce wyślę Rough'owi pocztą, rozumiesz?-powiedział przez zaciśnięte zęby.
Nie wiem czemu ten cały Rough nie może się o mnie dowiedzieć, ale sądząc po tonie głosu Harry'ego ta sprawa jest poważna.
Dziewczyna ani trochę nie wzięła do siebie słów Styles'a. Furknęła i z kieszeni wyciągnęła mały nóż. Zrobiła krok w moją stronę, ale nie nie zareagowałam. Wpatrywałam się w nią z odrazą. Stanęła przede mną i patrzyła na mnie z góry. Dlaczego Harry nic nie robi? Dlaczego ja nic nie robię?!
-Jesteś bardzo ładna-powiedziała z uśmiechem-Trochę za ładna
Uśmiech zszedł z jej twarzy i wiedziałam po co był jej nóż. Jednym ruchem ręki rozcięła mój policzek i wtedy dostałam sygnał. "Uciekaj". Harry wyszarpał swoją dłoń i chwycił Rachel tak, że jej broń upadła na ziemię a ona była przygnieciona do ciała szatyna. "Uciekaj"-przypomniałam sobie i zaczęłam biec. Potykałam się o własne nogi i gałęzie. Gdzie mam biec? Ciemność lasu wcale nie pomagała mi w podjęciu decyzji.
Przejechałam dłonią po zranionej skórze i nawet w mroku mogłam dostrzec czerwoną ciecz, ale wtedy to nie było istotne. Mało interesowało mnie czy rozwaliła mi policzek szpecąc mnie na resztę życia, czy tylko lekko drasnęła. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Postanowiłam nie biec z nadzieją, że ten ktoś mnie nie usłyszy i pójdzie w inną stronę. Nadzieja matką głupich, jak to mówią. W pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na ustach i ten znajomy zapach. Harry. Odwróciłam się i wtuliłam się w niego. Emocje wzięły górę.
***
Harry powiedział mi, że Rachel już tutaj nie ma i zostawi nas...na jakiś czas. Znaleźliśmy samochód a Harry wyciągnął z niego apteczkę i opatrzył mi ranę. Obraliśmy kierunek do mojego domu. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem, właściwie sama nie wiem czemu.
-Jesteśmy-powiedział gdy dojechaliśmy
Światła w oknach mojego domu jeszcze się paliły więc tata i Jace pewnie jeszcze nie śpią.
-Wiesz, że chcę być mi to wytłumaczył?
-Nie ma co.
-Nie ma co? Ta dziewczyna prawie rzuciła we mnie nożem, zraniła mnie i powiedziała, cytuje: "Jeszcze nie otrząsnąłeś się po Jena'nie, czemu chcesz przechodzić przez stratę kogoś po raz kolejny?". Kim jest Rough? Kim jest do cholery ta cała Rachel?
-Mówienie ci tego nie ma sensu.
-Czemu?
-Co to zmieni? Wiedza cię uspokoi? Jeśli tak myślisz to się mylisz. Ta wiedza cię zabije, rozumiesz Sav? Zabije.
-Wiesz co dla mnie nie ma sensu? To wszystko. Mówisz mi, że jestem dla ciebie ważna. Zabierasz mnie w takie miejsce i mówisz mi o tak bolesnych dla ciebie rzeczach, a nie chcesz powiedzieć o tej dziewczynie. Mówisz, że wiedza mnie zabije, ale co innego już zaczęło to robić. Ty Harry. Ty mnie zabijasz. Zabijasz całe moje życie. Przez ciebie pojawił się Hunter, mój przyjaciel walczy o życie a przyjaciółka jest w ciąży z moim byłym, który jednocześnie chce mnie zniszczyć. A teraz pojawia się ktoś o kim nie miałam pojęcia i jeszcze bardziej mąci w mojej głowie. Chciałam ci pomóc, z całego serca tego pragnęłam, ale najwidoczniej nie umiem tego zrobić...nie umiem ci pomóc. Jeśli ty nie zrobisz pierwszego kroku, nikt nie zdoła tego zrobić.
*Jeśli przeczytałeś/aś napisz komentarz*
Zaczęłam zastanawiać się, co ona w ogóle tutaj robi? Śledziła nas? Jeśli tak, to dlaczego? Powinnam była się odezwać, czy zostać cicho? Uciec czy zostać? Płakać czy być przerażona?
-Harry-szepnęłam
Postanowiłam nie bać się jej. Jeśli nie ma kolejnego noża i jest sama, to nic mi nie będzie, prawda?
-A jednak umie gadać-zaśmiała się brązowowłosa
-Niespodzianka-powiedziałam ostro
Pewnie jest ode mnie starsza, ale to nie znaczy, że może tak do mnie mówić. Nie wiem kim jest, ale wiem kim jestem ja.
-Rough o niej wie?
Kolejna osoba, o której istnieniu nie wiedziałam. Będę musiała zrobić sobie listę pytań, na które nie znam odpowiedzi. Pierwszym będzie: Kim jest Rough?.
Harry milczał a ja wiedziałam, że Rachel wzięła to za 'nie'. Chcę stąd zniknąć. Wyjechać z dala od tej dziewczyny, od Hunter'a, od Ashton'a, od...od Harry'ego. Czemu gdy go nie znałam wszystko było ok? Ja, Dakota i Ashton tworzyliśmy świetną paczkę. Ja lubiłam swoją pracę i nie bałam się jej. Teraz każdy element mojego życia się zmienił.
-Savannah-poczułam jego ciepły oddech na moim uchu-jak ścisnę twoją rękę-uciekaj.
Nie zdążyłam zapytać o co chodzi kiedy Harry złapał moją dłoń i ścisnął ją, wydawałoby się, że najczulej jak tylko potrafi. Czemu mam uciekać? Jest tu ktoś jeszcze? Co może zrobić mi znajoma Harry'ego? Właściwie to chyba nie chciałam znać odpowiedzi. Będę posłuszna, chociaż tym razem.
-Rough się zdziwi jak mu o wszystkim powiem. Jeszcze nie otrząsnąłeś się po Jena'nie, czemu chcesz przechodzić przez stratę kogoś po raz kolejny?
-Nie powiesz mu.
-Bo co?
-Bo wypruje z ciebie wszystko to co masz w środku a twoje jebane serce wyślę Rough'owi pocztą, rozumiesz?-powiedział przez zaciśnięte zęby.
Nie wiem czemu ten cały Rough nie może się o mnie dowiedzieć, ale sądząc po tonie głosu Harry'ego ta sprawa jest poważna.
Dziewczyna ani trochę nie wzięła do siebie słów Styles'a. Furknęła i z kieszeni wyciągnęła mały nóż. Zrobiła krok w moją stronę, ale nie nie zareagowałam. Wpatrywałam się w nią z odrazą. Stanęła przede mną i patrzyła na mnie z góry. Dlaczego Harry nic nie robi? Dlaczego ja nic nie robię?!
-Jesteś bardzo ładna-powiedziała z uśmiechem-Trochę za ładna
Uśmiech zszedł z jej twarzy i wiedziałam po co był jej nóż. Jednym ruchem ręki rozcięła mój policzek i wtedy dostałam sygnał. "Uciekaj". Harry wyszarpał swoją dłoń i chwycił Rachel tak, że jej broń upadła na ziemię a ona była przygnieciona do ciała szatyna. "Uciekaj"-przypomniałam sobie i zaczęłam biec. Potykałam się o własne nogi i gałęzie. Gdzie mam biec? Ciemność lasu wcale nie pomagała mi w podjęciu decyzji.
Przejechałam dłonią po zranionej skórze i nawet w mroku mogłam dostrzec czerwoną ciecz, ale wtedy to nie było istotne. Mało interesowało mnie czy rozwaliła mi policzek szpecąc mnie na resztę życia, czy tylko lekko drasnęła. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Postanowiłam nie biec z nadzieją, że ten ktoś mnie nie usłyszy i pójdzie w inną stronę. Nadzieja matką głupich, jak to mówią. W pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na ustach i ten znajomy zapach. Harry. Odwróciłam się i wtuliłam się w niego. Emocje wzięły górę.
***
Harry powiedział mi, że Rachel już tutaj nie ma i zostawi nas...na jakiś czas. Znaleźliśmy samochód a Harry wyciągnął z niego apteczkę i opatrzył mi ranę. Obraliśmy kierunek do mojego domu. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem, właściwie sama nie wiem czemu.
-Jesteśmy-powiedział gdy dojechaliśmy
Światła w oknach mojego domu jeszcze się paliły więc tata i Jace pewnie jeszcze nie śpią.
-Wiesz, że chcę być mi to wytłumaczył?
-Nie ma co.
-Nie ma co? Ta dziewczyna prawie rzuciła we mnie nożem, zraniła mnie i powiedziała, cytuje: "Jeszcze nie otrząsnąłeś się po Jena'nie, czemu chcesz przechodzić przez stratę kogoś po raz kolejny?". Kim jest Rough? Kim jest do cholery ta cała Rachel?
-Mówienie ci tego nie ma sensu.
-Czemu?
-Co to zmieni? Wiedza cię uspokoi? Jeśli tak myślisz to się mylisz. Ta wiedza cię zabije, rozumiesz Sav? Zabije.
-Wiesz co dla mnie nie ma sensu? To wszystko. Mówisz mi, że jestem dla ciebie ważna. Zabierasz mnie w takie miejsce i mówisz mi o tak bolesnych dla ciebie rzeczach, a nie chcesz powiedzieć o tej dziewczynie. Mówisz, że wiedza mnie zabije, ale co innego już zaczęło to robić. Ty Harry. Ty mnie zabijasz. Zabijasz całe moje życie. Przez ciebie pojawił się Hunter, mój przyjaciel walczy o życie a przyjaciółka jest w ciąży z moim byłym, który jednocześnie chce mnie zniszczyć. A teraz pojawia się ktoś o kim nie miałam pojęcia i jeszcze bardziej mąci w mojej głowie. Chciałam ci pomóc, z całego serca tego pragnęłam, ale najwidoczniej nie umiem tego zrobić...nie umiem ci pomóc. Jeśli ty nie zrobisz pierwszego kroku, nikt nie zdoła tego zrobić.
*Jeśli przeczytałeś/aś napisz komentarz*