sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 26

Przeczytajcie proszę notkę pod rozdziałem, bo jest ważna.
Rozdział dedykuję Hani (w trakcie czytania będziesz wiedziała dlaczego :) )

Nowy dom to idealne miejsce do zaczęcia nowego życia. Mamy dwa konie, dużą farmę z pięknym ogrodem i siebie nawzajem. Minęły dwa miesiące. Andy doniósł nam, że Rough zniknął, a Hunter wpadł w ręce policji. Nie wiemy jeszcze co z Ashton'em, ale podejrzewamy, że wyjechał z kraju. Nikt go nie widział. Dakota oficjalnie jest z moim bratem. Widać, że oboje są szczęśliwi. Za kilka dni do nas przyjadą. Andy ostatecznie zakończył związek z Sally... i dobrze. Z Harry'm zaczęliśmy mówić sobie o wszystkim... dosłownie. Nie mamy żadnych nawet najmniejszych tajemnic. Mogę z nim rozmawiać jak złamany ze złamanym. Oboje jesteśmy złamanie. Cierpimy każdego dnia, jednak pomagamy sobie. Co noc, od śmierci mojego taty budzę się w nocy z krzykiem i płaczem. Widzę jak Ashton go zabija, a później dopada Harry'ego, Jace'a i Dakotę. Co noc widzę jak człowiek, który kiedyś był dla mnie jak brat, odbiera mi osoby, które tak bardzo kocham. Wtedy Styles przyciąga mnie do siebie i uspakaja. Całuje mnie w czoło i mówi, że jest i zawsze będzie przy mnie. Ufam mu i wierzę, że nie kłamie. Jest dla mnie wszystkim, tak samo jak ja jestem wszystkim dla niego. Jeśli on zginie, ja również.

Siedziałam na schodkach prowadzących na werandę i patrzyłam jak Harry przygotowuje Salvadora do jazdy. On naprawdę kocha tego konia. W końcu wsiadł na niego i podjechał pod dom.
-Chcesz się przejechać?- zapytał
-Wiesz, że nie umiem jeździć i boję się tych zwierząt. Zgodziłam się tylko dla ciebie- zaśmiałam się
-Będę go prowadził
Spojrzałam na niego, na ten jego wyraz twarzy. Co mi szkodzi, najwyżej złamie rękę.
-Dobrze
Wstałam ze schodów i podeszłam do konia. Harry zsiadł z niego i pomógł mi wejść. Chłopak chwycił lejce i zaczął prowadzić Salvadora.
-Pogłaszcz go... czuje, że się boisz
Wykonałam ten gest i niemal od razu się wyluzowałam. Harry tu jest i nie da mi spaść. Nawet gdy będę lecieć, on mnie złapie.

Czy myśleliśmy o małżeństwie? Nie. Będąc tutaj, mają własny, ogromny dom tak naprawdę tego nie chcemy. Nie potrzebujemy papierka do szczęścia. Matka Harry'ego pytała, czy planujemy dzieci. Według mnie nie, ale Harry chce je mieć. Nie teraz, ale kiedyś. Boję się tego. Co jeśli ktoś z naszych wrogów wróci? Nie możemy pozwolić by nasze dziecko było w takim niebezpieczeństwie. Nie chcę go.
Stałam właśnie w kuchni i przez okno zerkałam, jak Harry robi coś w stajni. Nagle odezwał się mój telefon. SMS od numeru zastrzeżonego. Wspomnienia wróciły. Zaczęłam się bać.
-Trzeba uważać na ostre narzędzia- przeczytałam
Co? Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie zobaczyłam niebezpieczeństwa. Spojrzałam na stajnie i zobaczyłam jak Harry idzie do domu z rozciętą ręką. Serce zaczęło walić mi szybciej. Ktoś tu jest, obserwuje nas! Kto napisał tą wiadomość?!
Wybiegłam z kuchni i otworzyłam drzwi. Przedramię Styles'a było rozcięte na całej długości.
-Co się stało?!
-Kosa spadła ze ściany, tak nagle. Gdybym się nie odsunął, odcięłaby mi głowę!
Pociągnęłam go do salonu i zabandażowałam rękę. Na szczęście nie jest potrzebne zszycie.
-Harry nie chcę histeryzować, ale dostałam SMS'a, który można powiedzieć, że przewidział to, co się stało.
-Co dokładnie?
-'Trzeba uważać na ostre narzędzia'
Harry wstał i wyjrzał przez okno. Znów się zaczyna? Znów będziemy żyć w strachu? Nie chcę znów uciekać. Jak ktokolwiek nas tu znalazł? Adresy mają tylko cztery osoby. Nawet moja matka nie wie gdzie teraz mieszkam. Śledzą nas?
-Mówiłaś komuś gdzie mieszkamy?- zapytał ostro
-Nie
-To jak nas znaleźli?!
Pchnął mnie na ścianę, a ja uderzyłam o nią głową z taką siłą, że aż zabolało. Trzymał mnie za nadgarstki i patrzył w oczy, jak na pierwszym spotkaniu w szpitalu... jak na wroga, jak na kogoś kogo chce zabić. Wiem, że teraz jest w stanie mnie skrzywdzić. Muszę zachować spokój.
-Harry puść mnie- powiedziałam cicho, ale pewnie.
Ani drgnął. To jedna z tych chwil, kiedy znika, a na jego miejscu pojawia się potwór. Bezlitosny i nieobliczalny.
-Kochanie, puść mnie.
W jego oczach pojawił się dawny on, ale niemal od razu zniknął. Mnie nawiedzają koszmary, a Harry'ego to. Zapomina kim jest, kim ja jestem. Ma mnie za zupełnie inną osobę, jakby wcale mnie nie znał. Czy coś takiego zalicza się do chorób psychicznych? Mój ojciec stwierdziłby, że ewidentnie jest chory, ale ja sądzę, że to od tych wszystkich ostatnich wydarzeń. To minie. Nie będę mu tego wypominać, bo jak osoba chora psychicznie może wypominać innej takiej osobie, jej błędy. Tak, ja też zachorowałam. Depresja to poważna choroba, może nawet kiedyś przez to oszaleję, albo już zwariowałam.
-Harry, to mnie boli- szepnęłam nie ujawniając strachu, wtedy pomyśli, że ma przewagę
Raz, dwa, trzy, wrócił. Jest! Puścił moje ręce i osunął się na ziemię, opierając głowę o mój brzuch. Oddychał szybko, szybciej niż zwykle. Ukucnęłam i objęłam go.
-Jestem potworem. Lepiej by było gdyby mnie zabili.... gdybyśmy wszyscy byli martwi.



Oto i pierwszy rozdział drugiego sezonu eriubghiwerbhiqe
Chciałabym Was poinformować, że po napisaniu następnego rozdziału nie będę informować Was już przez twittera i aska. Założyłam na fb grupę, na którą Was zapraszam. Tam będę wszystkich informować o rozdziałach na NoN i Zakładzie :))
Wydaje mi się, że takie wyjście będzie o wiele wygodniejsze dla mnie jak i dla Was :))
Chciałabym jeszcze ogłosić to co pisałam w Zakładzie: 
Pod 25 rozdziałem było 10 komentarzy, jeśli tutaj będzie ich więcej każdy kolejny rozdział będzie dłuższy (a przynajmniej będę robiła wszystko, by tak się stało) 

niedziela, 16 listopada 2014

Now or Never: In the name of love

Prolog drugiego sezonu:
Łzy spływały mi po polikach, ale nie przejmowałam się tym... i tak nikt ich nie zobaczy. To przeze mnie doszło do tego wszystkiego. Mogło być inaczej, wiem to. Wiem, że gdyby Hunter nigdy mnie nie znalazł i nie chciał się mścić, nie byłoby nas tu teraz. Leżałabym wtulona w Harry'ego na moim łóżku, czekając aż wstawiona przez tatę woda, zacznie się gotować. Czegoś takiego nigdy nie będzie. Nigdy.
Stojąc wśród nich czułam jak narastający ból i wściekłość ukryte gdzieś na dnie serca, stają się magmą w drzemiącym wulkanie. Gdy wybuchną, zniszczą wszystko.
Spojrzałam na bez emocjonalną twarz Harry'ego i wiedziałam co muszę teraz zrobić. Ukucnęłam i podniosłam z ziemi największy kamień jaki mogłam unieść jedną dłonią i ruszyłam przed siebie, w ciemność. Styles mnie nie zatrzymywał... pierwszy raz pozwalał mi tak ryzykować. Ostatni raz odwróciłam się do chłopaka i szepnęłam ciche: "kocham cię" i zniknęłam za rogiem domu.
Szłam powoli, starając się by każdy mój krok był idealnie cichy. On gdzieś tu jest. A może oni? Ilu ich jest? Niemożliwe, że jeden.
-Savannah- krzyknął ktoś z ganku.
Przywarłam plecami do muru i oddychałam nierówno. Bałam się jak cholera. Nie, Sav! Masz się nie bać, słyszysz? Nie daj się zniszczyć! Nie teraz, nie tutaj, nie tak. Gdy usłyszałam zamykające się drzwi auta, zrobiłam jeszcze kilka kroków i stanęłam na polnej drodze- jedynej opcji ucieczki z tego miejsca. Samochód ruszył prosto we mnie. Był coraz bliżej i bliżej. Gdy był tam gdzie powinien być, wzięłam zamach i rzuciłam głazem w przednią szybę. Trafiłam.

Okładka:


Promo:

Zwiastun: 


wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 25


Mamo? To... to jego mama? Uniosłam głowę by spojrzeć na niego. Chłopak z uśmiechem patrzył na kobietę na werandzie. Gdyby dłużej się przyjrzeć, faktycznie są do siebie trochę podobni.
Harry pociągnął mnie lekko w stronę domu. Weszliśmy po stopniach i stanęliśmy twarzą w twarz z ciemnowłosą. W jej oczach widać było łzy.
-Dziecko- szepnęła i rzuciła się Harry'emu na szyję.
Styles puścił moją dłoń i również ją objął. Ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi. Gdy odsunął się od niej otarł szybko policzek i znów chwycił mnie za rękę.
-Mamo, to Savannah. Sav, to moja mama.
Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do mnie.
-Miło mi panią poznać.
-Mi ciebie też, kochanie. Mów mi Elizabeth. Wejdźcie do środka
Wnętrze urządzone było zwyczajnie, jak wszędzie. Ściany miały lekko błękitną barwę i meble były zrobione ze starego drewna. Usiedliśmy na brązowej, miękkiej kanapie i wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem.
-Co was tu sprowadza?
-Trochę się porobiło. Potrzebujemy pomocy.
-Co się stało?
Harry spojrzał na mnie, chcą chyba, żebym kontynuowała, ale ja nie mogłam. Pokręciłam lekko głową i wbiłam wzrok z ręce.
-Ojciec Savannah został zamordowany. Prawdopodobnie przez tego samego chłopaka, który zabił Jane. Jest jeszcze Rough, który myśli, że zabiłem jego dziewczynę. Nie mamy dokąd iść. Wiedzą gdzie mieszkamy.
-Chcecie tu zostać?
Spojrzałam na Harry'ego przerażona. Nie możemy mu mieszkać. Co jeśli Hunter i Ashton nas znajdą? Wtedy Elizabeth też będzie w niebezpieczeństwie. Możemy przecież wyjechać z Jace'em i Dakotą.
-Harry, możemy porozmawiać na osobności?
Chłopak kiwnął głową nieco zdziwiony. Wstaliśmy z kanapy i poszłam za nim. Weszliśmy do średniej sypialni, w której widać było, że nikt nie mieszkał. To pokój Harry'ego? A może Jane'y?
-Nie możemy tu zamieszkać- powiedziałam cicho
-Czemu?
-A co jeśli nas znajdą? Przyjdą tu, gdy nas nie będzie i zrobią coś twojej mamie? Oni są nieobliczalni, a już na pewno Hunter.
-Zyskamy chociaż kilka dni. Gdzie mamy iść? Wcześniej nie było tak źle, ale kiedy z zimną krwią zabili twojego ojca. To wszystko zmieniło. Nie mogę pozwolić, by coś ci zrobili, a zrobią jeśli się nie wyprowadzimy.
-Nie możemy wyjechać tuż po pogrzebie? Chcę być jak najdalej od tego miejsca, słyszysz? Nic mnie tu nie trzyma... już nie. Nie mogę mieszkać w domu gdzie popełniono morderstwo, a tym bardziej nie mogę mieszkać tutaj i narażać twojej mamy. Po pogrzebie wyjadę z kraju. Z tobą czy bez ciebie-powiedziałam drżącym głosem.
Widziałam narastającą złość w oczach Harry'ego. Nie podoba się mu mój plan, w którym go zostawiam, ale może to pozwoli mu się otrząsnąć.
-Ze mną czy beze mnie?- powiedział cicho, podchodząc do mnie.
Przechylił głowę na bok i szybciej zaczął wciągać powietrze. Widziałam jego zaciskającą się szczękę i pięści. Nie jest dobrze. Zrobiłam krok w tył i uderzyłam plecami o ścianę. Jak w pieprzonym filmie!
-Czyli chcesz mnie zostawić?- zapytał, stając tuż przy mnie
Mam być szczera? Nigdy go takiego nie widziałam. Nigdy. W ciągu sekundy zniknął kochający chłopak i pojawił się człowiek, którego ludzie wsadzili do psychiatryka. Bałam się. Skąd miałam wiedzieć, że nic mi nie zrobi?
-Harry...
-Odpowiadaj!- krzyknął waląc dłonią w ścianę nad moją głową.
Wrzasnęłam przerażona i upadłam na ziemię. Z kimś takim jak Harry nie należy zadzierać... nawet ja nie powinnam tego robić. Jednak zrobiłam.
-Idź stąd- szepnął opierając głowę o rozwaloną ścianę
Widziałam, że jeśli teraz wyjdę nic mi nie zrobi, ale skrzywdzi sam siebie. Pracując w szpitalu spotkałam już takie przypadki. W ludziach budzi się ich drugie oblicze, które zawsze trzymają na uwięzi. Wtedy nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Ostatnimi resztkami sobie błagają o zostawienie ich samych, bo mimo wszystko nie chcą zrobić nikomu krzywdy. Ja jednak nie zostawię Harry'ego, nie teraz, nie tutaj.
-Harry proszę, porozmawiajmy.
-Nie chcę ci zrobić krzywdy.
Wstałam z podłogi i położyłam mu dłoń na plecach. Wzdrygnął się, jakby się mnie bał. Lekko chwyciłam jego rękę i obróciwszy przytuliłam go najczulej jak tylko potrafiłam. Wplątałam dłonie w jego włosy i czekałam aż unormuje oddech.
-Już dobra-szepnęłam
W pewnym momencie Harry zaczął zsuwać się na dół po ścianie. Usiadł nie zważając na osypany tynk. Nadal trzymając go w objęciach zajęłam miejsce na jego kolanach.
-Chcesz mnie zostawić- stwierdził cicho
-Nie Harry. Naprawdę tego nie chcę. Kocham cię i jesteś jedyną bliską mi osobą tutaj. Po prostu nie możemy tu zostać.
Po chwili Harry również mnie przytulił i ukrył twarz w moich włosach. Cały się trząsł, a ja nic nie mogłam na to poradzić. Sam musi to zwalczyć, a wierzę, że da radę.
-Dlaczego chcesz stąd wyjechać? Przecież możemy znaleźć domek na farmie i tam nas nie znajdą.
-Mam tysiące powodów by uciec. Milion by nigdy nie wracać. I jeden, jedyny by tego nie robić.
Ujęłam twarz Harry'ego w dłonie i spojrzałam mu w oczy.
-Kocham cię, Savannah. Tak bardzo cię kocham.
Zbliżył twarz do mojej i złożył czuły pocałunek na moich wargach. Przytulił mnie mocniej, tak, że teraz pomiędzy mną, a nim nie było nawet milimetra przerwy.
-Przepraszam. Nie chciałem tego zrobić. Po prostu tak nagle uderzył we mnie myśl, że możesz odejść, a ja zostanę sam.
-Nie zostaniesz sam. Nigdy.

Harry's POV
*trzy dni później*
Pogrzeb ojca Savannah był bardzo skromny. Przyjechała matka Sav, Jace i Dakota. Przyszła również dwójka pracowników ze szpitala. Na cmentarzu nie stałem przy Savannah'nie. Nie miałem siły. Cały czas obwiniałem siebie, że gdybym nie pojawił się w jej życiu to może nic takiego nie miałoby miejsca.
Stałem na uboczu patrząc jak gorzkie łzy spływają po polikach mojej ukochanej. Oboje postanowiliśmy, że teraz będziemy mieszkali razem. Będziemy uciekać? Na to wygląda. Od Andy'ego dostałem informacje, że Rough dowiedział się kto zabił Rachel. Jak na razie dał nam spokój. Na długo? Nie wiem. Znalazłem duży dom na famie tak jak obiecałem. Za kilka dni jedziemy go obejrzeć. Myślę, że go kupię i tam zaczniemy nowe życie. Wątpię, że nas znajdą, a jeśli już to się stanie, oboje będziemy gotowi stawić im czoła. Nie wiemy gdzie są Ashton i Hunter. Sally też zniknęła. Tak, była w zmowie ze swoim bratem. Gdy Andy mówił jej coś o mnie czy Savannah, ona przekazywała to dalej. Szkoda mi Andy'ego, bo ona naprawdę ją kochał.
-Harry?- usłyszałem głos Sav za swoimi plecami 
Odłożyłem zdjęcie Jane, które miałem w dłoni i odwróciłem się.
-Muszę ci coś pokazać
Widziałem, że coś się stało. Coś po czym będę w stanie zabić. Ruszyłem za dziewczyną do naszej sypialni. Mamy na szczęście nie ma w domu. gdyby widziała minę Savannah, na pewno chciałaby wiedzieć co się dzieje. Podszedłem do łóżka na którym leżał włączony laptop. 

Savannah's POV
-Przeglądałam pocztę i patrz co dostałam. 
Otworzyłam e-mail'a, którego znalazłam przed chwilą. Wysłany dokładnie 20 minut temu.
To jeszcze nie koniec. Mi nie uciekniesz. Przez cały czas myślałaś pewnie, że to Hunter wszystko uknuł, że to on chce się mścić. Nic bardziej mylnego, kochanie. Chcesz miłości z psychopatą? Zobaczmy czy będziesz go kochać gdy będzie martwy. 
Musiałam dziesięć razy przeczytać tą wiadomość by dotarło do mnie co zawiera. Ashton- chłopak, który tak niedawno był moim najlepszym przyjacielem, teraz grozi mi i osobie, którą kocham. Odebrał mi ojca i teraz chce odebrać mi Harry'ego. Nie pozwolę na to.


KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
"Now or Never" 



---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was moi kochani! STRASZNIE przepraszam, że tak rzadko dodaj rozdziały. W drugim sezonie postaram się dodawać je co tydzień. Trailer, okładkę i prolog drugiej części Now or Never: In the name of love zobaczycie już w niedzielę (16.11.2014r.) Myślę, że się Wam spodoba. Ja osobiście jestem dumna z drugiego sezonu :)) Piszcie w komentarzach co sądzicie o cały pierwszym sezonie i tym rozdziale:)) 
Szablon prawdopodobnie zostanie dodany przed pojawieniem się rozdziału 26 :)