-Harry, możemy porozmawiać?-zapytałam
-Jasne-zgodził się i oboje wyszliśmy przed dom.
Usiedliśmy ma schodach wiodących do drzwi. Wpatrywałam się pytająco w Styles'a.
-Chcesz wiedzieć po co tu przyszedłem i jak odciągnąłem stąd tego kolesia, prawda?
-Mniej więcej
-No więc, przyszedłem tu by zaprosić się na imprezę a co do tego jak mu tam...
-Hunter'a
-Co do Hunter'a, to mam swoje sposoby
-Harry
-Savannah- naśladował mnie-pójdziesz dzisiaj ze mną na imprezę?
Chciałam
powiedzieć, że nie, ale nie potrafiłam. Wiem, że przez to co robię zniszczę sobie życie, bo ojciec wyrzuci mnie z pracy. Może wytłumaczę mu
to tak, że poszłam z nim, bo był to element terapii. Staram się by
Harry komuś zaufał a coś takiego to pierwszy krok. Tak, może uwierzy.
Gdyby był totalnym idiotą, to na pewno!
-Ok -powiedziałam przygryzając wewnętrzną stronę mojego policzka.
Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy.
-Przyjadę po ciebie o 8 wieczorem, dobrze?
-Tak-wymusiłam w sobie lekki uśmiech i wstałam.
Harry
zrobił to samo i zszedł po schodach. Bez słowa ruszył do samochodu na podjeździe. W ostatniej chwili odwrócić się i spojrzał na mnie inaczej
niż zwykle. W jego oczach nie było tej czerni, teraz była tylko zieleń.
Chłopak wsiadł do auta i odjechał a ja weszłam do domu. Od razu
spotkałam się ze wzrokiem Jace'a.
-Co?
-Nic. Tylko zastanawiam
się dlaczego TO wypadło z jego kieszeni -powiedział pokazując mi
wizytówkę jakiegoś psychiatry w USA-chcesz mi coś powiedzieć?
-Harry jest moim pacjentem.
-Ojciec wie?
-Nie, ale się dowie.
Spojrzałam na zegarek na ścianie. 7:02.
-Wychodzę dzisiaj z nim na imprezę.
Wiedziałam,
że nie jest z tego wszystkiego zadowolony, no ale kurwa nie interesował się moim życiem tyle lat a teraz wraca i gra opiekuńczego brata.
Ruszyłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia.
Chciałam zadzwonić do Ashton'a i zapytać czy razem z Dakotą też wpadną,
ale on i Harry nie mieli najlepszych kontaktów a poza tym miałam wyjść z
Harry'm a nie z nim. Może innym razem.
Otworzyłam szafę i bez namysłu wyciągnęłam moją ulubioną czarną sukienkę do połowy ud i czarne szpilki.
~*~
-Savannah ten koleś przyjechał!-usłyszałam krzyk brata więc zbiegłam na dół.
-Harry -powiedziałam do niego
-Co?
-Ma na imię Harry
Zaczęłam iść w stronę drzwi, ale zatrzymał mnie ojciec. Czas o wszystkim mu powiedzieć.
-Co się dzieje?-zapytał
-Wychodzę na imprezę.
-Powiedz z kim-wtrącił się Jace
-Ze Styles'em
Mój
tata nie musiał mówić nic więcej. Wyraz jego twarzy mówił wszystko.
Troska, strach, miłość. Powiedziałam, że wszystko wytłumaczę mu gdy
wrócę a on się zgodził. Łatwo poszło. Za łatwo. Nagle usłyszałam pukanie
do drzwi i otworzyłam od razu wychodząc za zewnątrz. Harry stał tam
ubrany cały na czarno. Jego grzywka zaczesana była do góry a usta
wykrzywione w uśmiech.
-Hej- powiedziałam a on tylko uśmiechnął się szerzej
-Cześć
~*~
Przepychaliśmy się przez tłum ludzi a ja musiałam uważać by się nie zgubić. Klub do
którego zabrał mnie Harry był ogromny. Różnokolorowe światła rozświetlały salę i nadawały ten imprezowy klimat. W pewnym momencie
zobaczyłam że Harry jest daleko z przodu. Przyspieszyłam krok a gdy znalazłam się przy nim chwyciłam go za przedramię. Chłopak odwrócił się i
posłał mi pytające lecz zadowolone spojrzenie. Uniknęłam jego wzroku i pchnęłam go lekko by szedł dalej. Znaleźliśmy wolny stolik i usiedliśmy.
-Chcesz coś do picia?
-Może Krwawą Marry.
Odszedł
zostawiając mnie samą a ja od razu poczułam się dziwnie. Po jakiś
pięciu minutach wrócił i postawił mój trunek przede mną. Usiadł
naprzeciwko mnie i bezczelnie się do mnie uśmiechał.
-Zatańczymy?-zapytał pochylając się do przodu, przekrzykując muzykę.
Zgodziłam się. Dopiliśmy alkohol i poszliśmy na parkiet. Ostatni raz widziałam
Harry'ego w świetle dyskoteki, tuż przy mnie, na imprezie u Dakoty.
Stanęliśmy wśród tysiąca innych ludzi i zaczęliśmy tańczyć w rytm
muzyki. Od razu porzuciłam uczucie, że nie chcę tu być, gdzieś z tyłu i
zaczęłam się świetnie bawić. Zatracona w tańcu straciłam z pola widzenia brązowe loki mojego towarzysza. Poczułem dłonie na tali i myślałam, że
to on, ale gdy się odwróciłam ujrzałam twarz Ashtona.
Niespodzianka-to
mówiły jego oczy. Pocałowałam go w policzki i wznowiłam taniec u jego
boku.
-Gdzie Dakota?!-zapytałam
-W domu! Chciałem ją wyciągnąć, ale nie chciała.
To
dziwne. Dako nie chciała iść na imprezę? To nie było normalne. Ash próbował coś do mnie powiedzieć, ale ja nie usłyszałam ani słowa.
-Możemy pogadać na zewnątrz?!-nachylił się i niemal krzyknął mi do ucha.
Potrząsnęłam
głową i zwrócił się za nim w stronę tylnego wyjścia. W tamtym momencie
całkiem zapomniałam o Harry'm. Przeszliśmy korytarz a przyjaciel
wypuścił mnie pierwszą. Wyszłam na obskurne tyłu lokalu i obejrzałam się
za siebie. Ash stał za mną z kurtką w ręku.
-O czym chciałeś pogadać?
-Dakota powiedziała ci o wszystkim-stwierdził oschle
-Tak, ale nadal uważam, że to ty powinieneś był to zrobić.
-Przyznać się do tego, że byłem kryminalistą?
-Jesteśmy przyjaciółmi
Jego głowa powoli zaczęła się kołysać. Dla niego nie jesteśmy przyjaciółmi? To kim kurwa?!
-On
wiele przed tobą ukrywa, skarbie-odwróciłam się i zobaczyłam ciemną
sylwetkę Hunter'a kilka metrów ode mnie. Nie. To nie jest prawda. Ash
nie może być po jego stronie.
-Twój kolega cię już nie uratuję.
Harry, na właśnie, gdzie on jest? Hunter wolnym krokiem zaczął iść w moją stronę a ja spojrzałam na wysokiego chłopaka za mną.
-Ashton-wyszeptałam błagalnie
Widział,
że coś w nim walczy, ale wiedziałam, że ta dobra strona nie wygra. Nie
zrobił nic prócz tego, że odwrócił się i wszedł z powrotem do budynku. A
więc zostaliśmy sami.
-Nie możesz dać mi spokoju?
-Odeszłaś
-Bo
mnie zdradziłeś. Kochałam cię a ty potraktowałeś mnie jak szmatę! Nie mówiłeś mi o niczym! O gangu, o wyścigach, o niczym!-wrzasnęłam
-Nadal mnie kochasz-stwierdził
-Nie. Już nie.
-Jeszcze będziesz błagać być ci pomógł. Skończysz jak ten twój laluś, w psychiatryku, przywiązana do łóżka.
-Powtórz-odezwał się znajomy mi głos
Z ciemności wyszedł Harry. Podszedł do mnie i schował mnie za sobą.
-Słyszałeś, psycholu. Czemu cię jeszcze nie zamknęli?
-Bo jeszcze nikogo nie zabiłem. Jeszcze.
Te słowa przeraziły mnie doszczętnie. Co to miało znaczyć? Co było w głowie Harry'ego gdy to mówił?
-I coś czuję, że to ty będziesz moją pierwszą ofiarą.
-Harry-szepnęłam ciągnąc go za kurtkę.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. Mimo, że był o wiele wyższy nie sprawiło mi kłopotu spojrzenie w jego oczy. Furia. To już nie była złość czy wściekłość. To była istna furia.
-Idziemy stąd-powiedziałam
-Zabiję go-szepnął
-Nie.
-Słuchaj jej-Hunter się zaśmiał i od razu tego pożałował. Harry obrócił się i z impetem uderzył go w twarz. Devoux upadł na ziemię trzymając się za nos.
-Smaż się w piekle!-krzyknął
-Już tam jestem-odpowiedział Harry i chwycił mnie za dłoń ciągnąc do samochodu.
~*~
-Zawieź mnie do Dakoty- poprosiłam kiedy siedzieliśmy w jego aucie
-Nie
-Harry, proszę. Muszę powiedzieć jej o Ashtonie. Ona nic nie wie-spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem
-Dobrze
Podałam mu adres i już po chwili staliśmy pod domem Bilson. Podeszliśmy do drzwi a ja zapukałam.Nie minęła nawet minuta kiedy Dako otworzyła drzwi. Przeraziłam się na jej widok. Podkrążone i zapłakane oczy, potargane włosy i dresy. Co się do cholery stało?
-Dakota co się stało.
-Wejdźcie-powiedziała szerzej otwierając drzwi
Weszliśmy do salonu. Szklanka rozwalona na podłodze, rozerwana poduszka. Jej rodzice są w delegacji a ją ktoś napadł.
-Napadli cię? Kto to zrobił?-zapytał Harry
-Nie napadli, ja to zrobiłam
-Co? Czemu?
Dziewczyna o razu rykła płaczem a ja podeszłam do niej i przytuliłam ją do siebie.
-Dakota co się stało?-cisza-Dakota błagam
-Ja...ja...ja jestem w ciąży.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział chyba najdłuższy jak dotychczas więc liczę na największą liczbę komentarzy :) Trochę się tam u nich pokomplikowało, prawda?
:O o łał , no wiele się wydarzyło prawda :) jestem zaskoczona :D
OdpowiedzUsuńNo trochę... XD OMG Nie wiem czemu dopiero teraz przeczytałam te dwa ostatnie rozdziały.. wtf(?)
OdpowiedzUsuńRozdział super :) Umieram z ciekawości kto jest ojcem maluszka :D
Pozdrawiam
@daftZARRY
OMG ciąża no nieźle o.O nie spodziewałam się :D
OdpowiedzUsuńBardzo porządny rozdział.
OdpowiedzUsuńWidać ile pracy wkładasz w całego bloga.
Życzę dalej takich pomysłów i weny.
super;)
OdpowiedzUsuńale sie porobilo...uhu...fajnie :3 /violette
OdpowiedzUsuńCiąża? Ash zły? O mój Boże :o Już nie mogę się doczekać :) Weny życzę :) xx
OdpowiedzUsuńDalej <3
OdpowiedzUsuńSię narobiło! Dodajesz rozdziały w takim tempie, że nie nadążam czytac i komentować xD Miałam ochtę zabić Asha i tego Huntera! Aż nawet kibicowałam Harremu aby zrobił mu krzywdę ale wiedziałam, że teraz tak to się nie skończy xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny♥
no nieżle to sie bedzie dzieło czekam z niecierpliwość
OdpowiedzUsuńrozdział świetny bardzo podoba mi sie szablon :**
Kochana, to jest świetne <3 Czekam na next, szybko. <3 Cieszę się, że Harry ją obronił :3 <3
OdpowiedzUsuńjest świetne <3
OdpowiedzUsuńO kuuuurde! Boski dziewczyno! <3
OdpowiedzUsuńOsz kurcze, ale się narobiło.. Jej tyle emocji. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, a co do rozdziału to jest świetny ! <3 Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Matko! Jesteś Bogiem! *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ale się porobiło. Nieźle. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńA któż to będzie szczęśliwym tatusiem? :p
OdpowiedzUsuńOmg! :o fuzkskckzkskrzjsjf Kocham to! *-*
OdpowiedzUsuńCudowny!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Woo ale ta ciąża mnie zaskoczyła. Ja cie kręcę ;D ale rozdział długi i fajny jak zawsze ;) Pozdrawiam i Miłego Dnia życzę Ci Kasiu ;3 @MoNiKa1598
OdpowiedzUsuńnajlepsze opowiadanie ever!
OdpowiedzUsuńkocham♥
czekam na nn ;))